Polski Fiat 508 Junak na Westerplatte, 1939 r. Od lewej Brunon Cirocki, mat F. Bartoszak, kpt. F. Dąbrowski i por. Leon Pająk
Polski Fiat 508 Junak na Westerplatte, 1939 r. Od lewej Brunon Cirocki, mat F. Bartoszak, kpt. F. Dąbrowski i por. Leon Pająk
Podhorski Podhorski
4128
BLOG

Junak. Apel Obrońcy Westerplatte!

Podhorski Podhorski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

 

Junak z Westerplatte

 

Środa 16 sierpnia 1939 r. Major Sucharski niemal wybiegł z drzwi Komisariatu Generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsku przy ulicy Neugarten 27 na podwórko, gdzie czekał na niego służbowy Polski Fiat 508 Junak III. Sierż rez. Jan Ziomek już czekał przy otwartych drzwiach, jako eskorta Komendanta Składnicy i drugi szofer. Brunon Cirocki, pracownik cywilny Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte i kierowca majora Sucharskiego przekręcił klucz na desce rozdzielczej Junaka, puścił sprzęgło i auto z piskiem opon wyjechało z podwórza Komisariatu na rozgrzaną ulicę. Trzech Schupowców obrzuciło z nienawiścią auto na polskiej wojskowej rejestracji o numerze 12938. Widząc ich Ziomek odruchowo poprawił pod marynarką kaburę z ViSem. „Jeszcze będzie okazja się spotkać w innych okolicznościach” – pomyślał.

Major Sucharski, oficer wywiadu skierowany na Westerplatte specjalnie przez II Oddział Sztabu Głównego, aby prowadzić działania wywiadowcze z tej placówki, szybko podał kierowcy trasę jaką mieli tym razem przejechać na Westerplatte przez Gdańsk.

- Niemcy znowu będą myśleć co my się tak kręcimy po mieście, panie majorze – powiedział Cirocki.

- Oni nie muszą nic myśleć, panie Cirocki. Dobrze wiedzą, że zbieramy informacje o tym co się w Gdańsku dzieje. A Niemcy wcale się z tym nie kryją, że zbroją się na całego – odpowiedział mjr Sucharski z tylnego siedzenia.

- Wojna będzie, czy pucz, panie majorze? – zapytał sierż. Ziomek i znów poprawił kaburę ViSa, która go zawsze uwierała kiedy siedział na wygodnych, wypchaną morską trawą siedzeniach Junaka – Bo jeszcze trochę i człowiek nie wytrzyma od tych niemieckich obelg. Pan wie, panie majorze, że wczoraj znowu na kanale portowym była ta motorówka z której Niemcy kiedyś jazgotali, że nas powieszą na latarniach? Teraz też nam wygrażali i rzucali kamieniami w naszą stronę. Dziś kamienie, jutro będą kule - filozoficznie zakończył Ziomek.

- Wiem o motorówce. A czy wojna, czy pucz, to nie na wasze myślenie – mruknął nieco opryskliwie Komendant i pomyślał o rozkazach jakie ma Składnica: atakować, wysadzać i zajmować ważne obiekty w porcie gdańskim, jeśli w Gdańsku Niemcy zrobią pucz. Wsparcie w postaci desantu morskiego z Gdyni będą mieć w przeciągu 12 godzin. A jeśli wybuchnie wojna - bronić się do upadłego. Takie były rozkazy dla Składnicy.

Ziomek znów poprawił kaburę z Visem. „Cholera człowieka bierze siedzieć tak i patrzeć jak Niemcy na nas plują z każdego kąta” – pomyślał, a głośno powiedział:

- Panie majorze, ja już mam 41 lat, tyle samo co pan major. Niejedno na froncie widziałem. I wtedy jak Lwowa broniłem i na wojnie światowej. Mnie się widzi, że na wojnę się zbiera. Przecież starczy spojrzeć co się dzieje na ulicach w Gdańsku.

Major dobrze znał sytuację. Wyglądał przez okna Junaka i zapamiętywał szczegóły. Przemknęli właśnie nad Motławą i mjr Sucharski zdążył zobaczyć jak z ładowni niemieckiego statku o bielejącej napisem nazwie na rufie "Rio de Janeiro" i porcie macierzystym "Hamburg", bom ładowniczy wyciągał omotany szczelnie plandeką ładunek, jakoś wprost kojarzący się z haubicą...

- Niech pan zawróci – powiedział do Cirockiego.

Przejechali jeszcze raz przez most zanurzając się po chwili w cieniu Zielonej Bramy. Wskazówka na szybkościomierzu opatrzona skrzydlatym logiem „PZInżu” pokazywała 15 km/h, gdy Cirocki ponownie zawracał.

- Widział pan, panie majorze? Haubica jak nic, bo na pewno nie zgarniacz do gnoju – z przekąsem powiedział Ziomek z przedniego siedzenia. I znów poprawił ViSa jak zobaczył kolejnych Schupowców komentujących zapewne ich ponowny przejazd przez most i ciekawskie spojrzenia na port na Motławie.

„Jeden magazynek w Visie, drugi w kaburze, trzeci w kieszeni spodni, dwadzieścia nabojów luzem w drugiej kieszeni. Razem 44 naboje...” – wyliczał w myślach Ziomek patrząc na Schupowców. Stary wiarus lubił mieć zawsze dużo amunicji przy sobie.

Niemcy odprowadzili wzrokiem Junaka. Ich nienawiść do Polaków gromadzona przez lata miała już za kilkanaście dni znaleźć ujście w biciu, torturowaniu i zabijaniu polskich listonoszy, kolejarzy, żołnierzy i cywilów zamkniętych w Victoriaschule, Bischofsberg, Stutthofie...

"Oby nie na wojnę się zbierało, oby tylko się to jakoś uspokoiło” – myślał Komendant ściskając rączkę skórzanej teczki z nową Księgą Sygnałową Polskiej Marynarki Wojennej (Składnica była podporządkowana Dowództwu Floty). „Jakby nie mogli jej holownikiem przywieźć z Gdyni, tak byłoby bezpieczniej” – Sucharski zastanawiał się i wściekał na myśl o bezmyślności Dowództwa, które tak arcyważny dokument kazało mu wieźć przez gniazdo os jakim był Gdańsk. A w Gdańsku aż kipiało od czerwonych flag ze swastyką zwisających z każdego okna na każdej ulicy. Portrety Führera z jego wyłupiastymi oczami wylewały się niemal z każdej witryny sklepowej. Wielkie napisy "Zurück zum Reich" na białych płótnach można było zobaczyć co kilkadziesiąt metrów.

Major Sucharski nie wiedział, bo i skąd mógł przypuszczać, że Księga Sygnałowa, którą ma w teczce  - choć wyda rozkaz jej spalenia 2 września tuż po ciężkim bombardowaniu lotniczym Składnicy - wpadnie nietknięta w ręce oficerów Abwehry, którzy weszli do koszar tuż po niespodziewanej kapitulacji Polaków przed południem 7 września...

- Widział pan, panie majorze?! – nagle Ziomek aż podskoczył.

- Co się stało? – mjr Sucharski gwałtownie nachylił się do przednich siedzeń.

- Musimy szybko zawrócić i niech pan major patrzy w tą bramę za rogiem, tam gdzie ci Niemcy się kręcą! Szybko, szybko! - poganiał Cirockiego.

- Panie Cirocki, niech pan zawraca i nie zwalnia, bo jeszcze nas skoszą ogniem! – major dobrze zapamiętał, że w zeszłym tygodniu samochód Komisariatu Generalnego RP ktoś ostrzelał w Oliwie ogniem broni maszynowej i nim zdążył zapytać, Ziomek już odpowiedział:

- Sprawdziłem jak pan major był w Komisariacie. Wszystko dobrze podłączone, na pana rozkaz jeden ruch i... – Nie musiał kończyć. Wszyscy w aucie dobrze wiedzieli, że dwa kilogramy materiału wybuchowego nad bakiem paliwa zniszczy i spali samochód doszczętnie, a wraz z nim to co Niemców mogło mocno zainteresować, czyli tajne dokumenty z rozkazami dla Składnicy. Dowód na to, że Polacy „zbroją się przeciw Niemcom” – tym razem dwie skrzynki amunicji kal. 7,62 produkcji Zakładów Amunicyjnych "Pocisk" S.A. w Warszawie - mieliby Niemcy podany jak na talerzu, bez względu na to czy Junak wpadłby w ich łapy cały, czy wybuchająca amunicja strzelecka poszatkowałaby okoliczne domy. Mieli zaledwie 10 sekund, żeby wyskoczyć z auta na bezpieczną odległość po tym jak Ziomek zwarłby przewody. Gdyby musieli to zrobić dzisiaj to 6000 nabojów zrobiłoby w Gdańsku fajerwerki, które byłoby słychać zapewne w Londynie i Paryżu. I to niemal dosłownie. Major Sucharski już widział oczami wyobraźni te nagłówki w gazetach w Europie. Od kilkunastu lat nazwa "Westerplatte" na okrągło pojawiała się nie tylko w prasie międzynarodowej, ale niemal na każdej sesji Ligi Narodów. Przy takiej wpadce, gdyby miała się zdarzyć, konsekwencje dla Polski byłyby bardzo poważne. Ale sytuacja latem 1939 r. była taka, że wykorzystywano każdą okazję, aby dozbroić Składnicę, czasem w niezbyt rozsądnych okolicznościach.

Cirocki zawrócił. Błyszczący czarny lakier i chromy błysnęły w Słońcu, zamigał lewy migacz firmy "A. Marciniak". Junak przepuścił jeszcze jadącego z przeciwka Opla.

- Teraz szybko, a pan major niech patrzy w lewo, to będzie tylko moment, niech pan patrzy w głąb tego placu! – mówił szybko Ziomek. Cirocki dodał gazu.

Niemcy jednak zauważyli polski samochód, który zawracał na środku ulicy. Bądź co bądź wojskowa polska rejestracja też widoczna była z daleka, a Polacy nie prowadzili działań agenturalnych, jak mjr Sucharski, który kilka miesięcy przed objęciem stanowiska Komendanta Westerplatte działał w Wolnym Mieście Gdańsku jako agent polskiego wywiadu pod przykrywką przedstawiciela handlowego firmy obuwniczej „Bata”. Dwóch cywilów wyskoczyło przed bramę i z dwóch stron zaczęli zamykać jej skrzydła. Trzeci Niemiec stanął po środku, żeby  jak najwięcej zasłonić tego co działo się za bramą, póki nie zamkną się wrota. Cirocki jeszcze chwilę wcześniej pokręcił chromowaną korbką w drzwiach aby uchylić okna, tak jakby czysta szyba miała im przeszkodzić w zauważeniu jak największej ilości szczegółów. Junak śmignął przed bramą.

- Jest! Widział pan majorze?! – Ziomek nie krył emocji – teraz drugi tam podjechał!

- I ja widziałem! – krzyknął Cirocki.

„Samochody pancerne. Ciekawe czy to na nas szykują, czy może tylko do akcji policyjnych?” – pomyślał major, który też zauważył dwa duże czteroosiowe samochody pancerne z okrągłą wieżyczką uzbrojoną w kaem. Jedna "pancerka" miała napis na burcie „Sudetenland”, a wokół kręcili się niemal na pewno żołnierze z SS-Heimwehr Danzig albo SS-Wachsturmbann Eimann.

- Niech pan doda gazu i jazda do Składnicy! Jak na dziś to aż za dużo widzieliśmy – major zatopił się w myślach.

 

Droga do Składnicy szybko mijała.

- A Michaś Gawlicki znowu na strzelnicy miał sto na sto! –Ziomek chwalił swojego przyjaciela opowiadając o ostatnich zawodach strzeleckich. Cirocki aż gwizdnął.

- Ma chłop oko – pokręcił z podziwem głową omijając sprawnie dziurę w bruku koło przejazdu kolejowego.

Obydwaj szoferzy wspominali wczorajsze uroczystości w Składnicy z okazji Święta Żołnierza, które tak jak Święto Konstytucji 3 Maja i Święto Niepodległości, było zawsze uroczyście obchodzone w Wojskowej Składnicy Tranzytowej ku wściekłości Niemców obserwujących z Nowego Portu to co dało się usłyszeć i wypatrzeć w gęstwinie drzew Westerplatte.

Tak rozmawiając dojeżdżali powoli do Składnicy. Major myślał już tylko o tym, by jak najszybciej nadać meldunek do II Oddziału i bezpiecznie schować tajną Księgę w sejfie. Zegar na zintegrowanym zestawie wskaźników firmy „Inż. Edmund Romer. Lwów” pokazywał już godzinę osiemnastą.

Koło Twierdzy Weichselmünde Ziomek znów poprawił ViSa: „Cholera by ich... Ostatnio pełno tu niemieckich mundurów”. I nie omylił się, bo w bramie twierdzy stała wielka ciężarówka, a na niej zupełnie nie zakryte dwa działa przeciwpancerne. Wokół ciężarówki kręciło się może ze dwudziestu niemieckich żołnierzy, na pewno nie policjantów. Krzyknęli coś w stronę pędzącego po bruku Junaka, ale siedzący w nim Polacy nic nie słyszeli. Nie miało to znaczenia, bo wyraz twarzy i zaciśnięte pięści wskazywały, że na pewno były to pogróżki ze stałego repertuaru kipiących wściekłością Niemców: powiesimy was na latarniach, rozstrzelamy was Polaczki, spalimy na popiół.

 

W narożniku muru polskiej Składnicy od strony kanału portowego był punkt obserwacyjny. Dziś na drewnianych schodkach czuwał tam st. legionista Ignacy Zatorski. Już z daleka błyskał mu chrom na Junaku zdradzając, że oto nadjeżdża Komendant. Zakręcił korbką przy aparacie telefonicznym i połączył się z posterunkiem przy bramie.

- Tu Zatorski. Major wraca!

Czujne oko kaprala Ignacego Skowrona wypatrywało na drodze jadącego Junaka przez judasza w drewnianym skrzydle bramy. Dzięki Zatorskiemu wartownicy przy bramie mogli się przygotować na jej szybkie otwarcie i jak najkrótsze sprawdzenie auta. Junak przemknął obok wartowni Schupo, która była pięćdziesiąt metrów przed bramą Składnicy, jednej z dwóch, które pilnowały, obserwowały i podsłuchiwały Polaków na Westerplatte. Przed wejściem do niej stało pięciu niemieckich policjantów. Jeden zdążył nawet zrobić zdjęcie przejeżdżającemu Junakowi i Polakom siedzącym w aucie.

„Cholerny fotoplastikon chcą zrobić? Zawsze wszystkich fotografują” - Ziomek zaklął jeszcze raz w myślach i znów poprawił Visa, który wbijał mu się niemiłosiernie w żebro i biodro.

- Teraz! – krzyknął kpr. Skowron. Na jego znak bramę błyskawicznie otworzyli leg. Józef Jankowicz i strz. Jan Lelej. Cirocki nacisnął na pedał hamulca i Junak szybko wyhamował niemal w linii otwartej bramy nad którą górowało polskie godło w owalnej metalowej tarczy. Kilkanaście dni później stała się celem dla niemieckich pocisków karabinowych - nie mogli Niemcy dostrzec Polaków dobrze ukrytych na stanowiskach obronnych, to wyżywali się na polskim Orle. Pod godłem widniała czerwona metalowa tablica z napisem „Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte”.

Kapral Skowron zajrzał przez otwarte okno i zasalutował.

- Dzień dobry panie majorze! Można wjeżdżać.

Brama zamknęła się z trzaskiem za odjeżdżającym w kurzu Junaku.

„Udało się, nie zatrzymali nas” – pomyślał major Sucharski dopiero teraz zwalniając kurczowy zacisk palców na rączce teczki z tajną Księgą Sygnałową. Przeżegnał się dziękując Bogu, że udało im się przemknąć bez przeszkód do Składnicy. Junak śmignął koło Wartowni Nr 2, z której wyskoczył kpr. Władysław Goryl salutując jedną ręką, a drugą szybko wyrzucając za wartownię nagryzione jabłko, zerwane zapewne z sadu Mikołajewo za koszarami. Major jednak nie zwracał uwagi, niecierpliwie odliczał ostatnie dziesiątki metrów do koszar.

Z Wartowni Nr 1 przesłoniętej krzakami i drzewami czujne oczy wartowników prowadziły Fiata pędzącego po dawnej kurortowej alei.

- Cirocki znowu leci jak szatan – mruknął plut. zaw. Adolf Petzelt na dźwięk silnika Fiata, tego dnia dowódca „Jedynki”. Nie miał czasu na wyglądanie przez zakratowane okna wartowni, zajęty był wypełnianiem raportów.

- I znów będzie zamiatania całe popołudnie od tego kurzu – marudził strz. Bronisław Uss poprawiając hełm pokryty matową zieloną farbą z drobinami korka. Był na Westerplatte od nieco ponad tygodnia, ale większość czasu spędził na sprzątaniu, przycinaniu krzewów dla odsłonięcia pola ostrzału, albo znowuż ich zasadzaniu żeby w innym miejscu zamaskować stanowisko ogniowe. Czyli zupełnie nie na tym, czego się spodziewał otrzymując przydział do Wojskowej Składnicy Tranzytowej, które było jedynym takim garnizonem w Polsce, gdzie wróg czaił się tuż za murem o grubości zaledwie jednej cegły.

- Nie będzie, bo kapitan Dąbrowski rozkazał, że mamy wypocząć, bo w nocy przeca znów kopanie i kopanie – wtórował legionista Władysław Łakomiec.

- Ty kopiesz w nocy, a ja w dzień za ogrodnika jestem – Uss znowu poprawił skórzany pasek od hełmu, który wpijał mu się w podbródek.

- Już lepsze jest machanie miotłą. Ale upał, wściec się można - Łakomiec przetarł ręką twarz na którę leciały stróżki potu spod hełmu.

Przez otwarte drzwi do Wartowni Nr 1 wszedł z rontem kpr. nadterminowy Władysław Domoń – Przestańcie zrzędzić jak stare baby, w „Piątce” aż was słyszą jak jęczycie. Kopać trzeba, żeby szkopom niespodziankę zrobić, a upał jest bo to środek lata, rozumiecie żołnierze?

Bronek Uss i Władek Łakomiec rozumieli aż za dobrze, więc odpowiedzieli chórem:

- Tak jest, panie kapralu!

 

Pod koszarami Junak zatrzymał się w lekkim wirażu wyrzucając spod kół kłęby kurzu. Sucharski wyskoczył i przebiegł koło salutującego w drzwiach wartownika strz. Antoniego Piróga. Po chwili major już był na dole w suterenie koszar w pokoju radiostacji, gdzie położył skórzaną teczkę na stole obok radiostacji. Wyjął zawartość teczki i włożył do metalowej kasety przymocowanej do grubego dębowego blatu stołu. Tajna Księga Sygnałowa trafiła w końcu na swoje miejsce.

 

„Ciekawe co tam w Gdańsku znowu wypatrzyli. Znów armaty, wojsko i sprzęt wojskowy” – pomyślał kpt. Franciszek Dąbrowski, dowódca kompanii wartowniczej na Westerplatte, który prowadził odprawę podoficerów na północnym tarasie koszar. Taras od północy, zapewniał całkowite ukrycie się przed Niemcami stale obserwującymi Westerplatte z drugiej strony kanału portowego. Dąbrowski zauważył jednak zdenerwowanie na twarzy Sucharski i to w jaki sposób trzymał skórzaną teczkę.

- Przerwa na papierosa -powiedział z uśmiechem kpt. Dąbrowski - ja częstuję.

Po krótkiej chwili rozmowy z podoficerami zszedł na dół do pomieszczenia radiostacji.

 

Cirocki zamknął drzwi i powoli ruszył z placu przed koszarami.

- Jedźmy, jedźmy, bo nas tu noc zastanie – ziewnął sierż. Ziomek myślący już tylko o tym, by w końcu odpiąć ten cholerny pas z ViSem i pójść odpocząć w swoim pokoju w willi podoficerskiej.

Cirocki zakręcił kierownicą i przejechał obok garażu koszar, po przecież nie tam „nocował” ich Junak. W garażu koszar ukryte były dwie armaty przeciwpancerne Bofors wz. 36 i armata polowa wz. 02, zwana w polskim wojsku „prawosławną” lub „putiłówką” z racji jej wschodniego pochodzenia. Dla Junaka osobowego i Junaka półciężarówki zbudowano więc latem w lesie drewniany garaż. Junak kierowany przez Cirockiego wjechał do otwartego garażu płosząc kręcącego się nieopodal lisa.

- Jeszcze tylko kable – zasapał nachylony za siedzeniem sierż. Ziomek, który odłączał przewody łączące elektryczny zapalnik z ukrytym materiałem wybuchowym – Już, gotowe!

- No to do zobaczenia na kolacji w kasynie – powiedział Cirocki machając ręką do Ziomka na pożegnanie.

Ziomek znowu ziewając pokiwał mu także ręką, drugą rozmasowując żebra ugniecione kaburą z Visem i poszedł ścieżką w stronę willi podoficerskiej.

 

MWP

 

 ***

Wystąpili w kolejności pojawienia się w opowiadaniu: 

mjr Henryk Sucharski – urodzony w listopadzie 1898 r. Komendant Składnicy, oficjalnie odpowiedzialny za sprawy logistyczne i kwatermistrzowskie Składnicy, nieoficjalnie jako świetnie wyszkolony i przygotowany oficer wywiadu mjr Sucharski został skierowany do specjalnych działań na terenie Wolnego Miasta Gdańska przez II Oddział Sztabu Głównego (polski wywiad wojskowy). Zmarł we Włoszech w 1946 r.

sierż. rez. Jan Ziomek – urodzony w styczniu 1898 r. Weteran walk o Lwów i I wojny światowej. Przyjęty do służby na Westerplatte jako pracownik kontraktowy w charakterze szofera. W czasie obrony Westerplatte walczył na placówce „Elektrownia”, później w Wartowni Nr 6. W niewoli w Stalagu I A, skąd został zwolniony jako poważnie chory. Walczył jako żołnierz Armii Krajowej. Po wojnie otrzymał nędzną rentę i zmarł w biedzie w 1978 r.

Brunon Cirocki – pracownik kontraktowy w charakterze szofera. Prawdopodobnie opuścił Westerplatte 31 sierpnia 1939 r. wyładowanym depozytem złota Fiatem PF 508 Junak III, które trafiło do Gdyni do Dowództwa Floty. Dzięki temu transportowi był nieobecny na Westerplatte podczas jej obrony, przez co po kapitulacji Składnicy Cirocki nie trafił jak inni niezmobilizowani pracownicy cywilni do obozu koncentracyjnego Stutthof. Zmarł po wojnie.

st. leg. Ignacy Zatorski  żołnierz 4. Pułku Piechoty z Kielc. Był żołnierzem, który na Westerplatte jako pierwszy oddał strzały po polskiej stronie. Walczył na placówce „Wał” i „Fort”. Zginął w Wartowni Nr 5 (dokąd się udał na posiłek) podczas bombardowania Składnicy 2 września, gdy bomba o wagomiarze 250 kg trafiła w wartownię. Miał wówczas 23 lata.

kpr. Ignacy Skowron  żołnierz 4. Pułku Piechoty z Kielc. Urodzony w 1915 r. Lekko ranny w czasie obrony w Wartowni Nr 2. Z powodu choroby w 1940 r. zwolniony z obozu jenieckiego. Po wojnie, od 1951 r. pracował fizycznie w kolejnictwie aż do 1975 r. Jeden z dwóch obecnie żyjących Obrońców Westerplatte. Mieszka w Kielcach. Odznaczony m.in. Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari.

leg. Józef Jankowicz – żołnierz 4. Pułku Piechoty z Kielc. Urodzony w 1914. W czasie obrony był w działonie moździerzy, a po ich zniszczeniu na placówce „Łazienki”. Zmarł w 1988 r.

leg. Jan Lelej – żołnierz 86. Pułku Piechoty Legionów w Mołodecznie. Urodzony w 1917 r. Drugi z ostatnich dwóch żyjących Obrońców Westerplatte.

kpr. Władysław Goryl – żołnierz 3. Pułku Piechoty Legionów w Jarosławiu. Urodzony w 1910 r. W czasie obrony Westerplatte dowódca Wartowni Nr 4. Awansowany na polu walki 3 września 1939 r. do stopnia sierżanta. Jeden z najdzielniejszych żołnierzy Westerplatte. Odznaczony Srebrnym Krzyżem VM. Zmarł 1 września 2000 r. po wielu latach ciężkiej choroby.

plut. zaw. Adolf Petzelt - urodzony w 1906 r., żołnierz 5. Pułku Piechoty Legionów w Wilnie. W czasie obrony Składnicy dowódca Wartowni nr 5, w której zginął 2 września.

strz. Bronisław Uss – prawdopodobnie urodzony w 1916 r. Na Westerplatte został skierowany 7 sierpnia 1939 r. 1 września walczył na placówce „Prom”. W czasie ewakuacji z „Promu” został ciężko ranny razem z kpr. Kowalczykiem. Zostali pozostawieni jako zmarli. Po odparciu pierwszego niemieckiego ataku koledzy nie znaleźli ich ciał. Kpr. Kowalczyk został prawdopodobnie żywcem zagrzebany w leju po wybuchu pocisku pancernika „Schleswig-Holstein”. Jego ciało znaleziono w lipcu 1963 r. podczas budowy nowego nabrzeża na Westerplatte. 

W nocy z 1 na 2 września 1939 r. niemiecki patrol prowadzący rozpoznanie na przedpolu polskich stanowisk obronnych natknął się na ciało polskiego żołnierza. Po chwili okazało się, że żołnierz ten daje znaki życia. Był to strz. Uss. Niemcy z wielką ostrożnością, ale na tyle szybko ile można było transportować ciężko rannego polskiego żołnierza, zabrali Ussa na linie niemieckie. Mimo starań lekarzy strz. Bronisław Uss zmarł w punkcie opatrunkowym na przedpolu Westerplatte. Nie jest znane miejsce jego pochówku.

leg. Władysław Łakomiec - urodzony w 1915 r. Żołnierz 4. Pułku Piechoty z Kielc. W czasie obrony w Wartowni Nr 6 w koszarach. Ranny 4 września - pocisk artyleryjski, który upadł przy ścianie koszar spowodował zawalenie się murowanego kulochwytu przy fortecznej podstawie cekaemu, który przygniótł leg. Łakomca. Odniósł poważne obrażenia m.in. miał uszkodzony kręgosłup i połamane żebra. Po wyleczeniu przez Niemców został skierowany do przymusowej pracy w fabryce amunicji. Nie wrócił do niej z przepustki. Przeszedł do partyzantki. Zmarł w 1962 r.

kpr. nadt. Władysław Domoń - urodzony w 1917 r., żołnierz 3. Pułku Piechoty w Jarosławiu. W czasie obrony Składnicy, był zastępcą dowódcy Wartowni nr 2. Zmarł w 1984 r. Otrzymał pośmiernie Srebrny Krzyż VM.

strz. Antoni Piróg – żołnierz 2. lub 3. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach. Poległ 2 września 1939 r. w Wartowni Nr 5. Miał wówczas 24 lata.

kpt. Franciszek Dąbrowski – zastępca komendanta i dowódca kompanii wartowniczej odpowiedzialny za jej wyszkolenie (był m.in. instruktorem broni maszynowej), a w czasie obrony za dowodzenie. Nigdy nie wyjawił publicznie prawdy o wydarzeniach 2-go i 7-go września w Składnicy. Zmarł w 1962 r. w Krakowie w wieku 58 lat. Przyczyną śmierci była nie wyleczona gruźlica na którą zachorował w obozie jenieckim.

Oraz wystąpili także:

ViS. Pistolet polskiej konstrukcji kal. 9mm. Do dzisiaj ViS jest bardzo wysoko oceniany przez ekspertów, służy też często jako inspiracja współczesnym konstruktorom broni. Więcej o pistolecie ViS w fachowej literaturze.

Junak, czyli Polski Fiat 508 Junak III wyprodukowany przez Państwowe Zakłady Inżynieryjnew Warszawie na licencji FIATa. Na wyposażeniu Wojskowej Składnicy Tranzytowej były dwa samochody – półciężarówka PF 508 Junak i osobowy PF 508 Junak III  – „Naojszczędniejszy z wygodnych. Najwygodniejszy z oszczędnych” jak głosiła przedwojenna reklama tego auta, które kosztowało wówczas 7200 zł (za „4-osobową karetę”). Od jesieni 1932 r. Polski Fiat 508 Junak produkowany był w Państwowych Zakładach Inżynieryjnych (PZInż), a sprzedawany przez jedynego dystrybutora wszystkich Fiatów z PZInżu, czyli Spółkę Akcyjną „Polski Fiat”.

 


 

Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte posiada najbogatszy w Polsce zbiór archiwaliów i zabytków związanych z Westerplatte: listów, dokumentów, fotografii, planów i map, a także uzbrojenia, umundurowania i wyposażenia Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. W swoich zbiorach ma m.in. armatę polową wz. 02 wyprodukowaną w 1917 r. (nie ma jej żadne muzeum w Polsce), dwie armaty przeciwpancerne Bofors wz. 36 wyprodukowane w 1939 r. (a więc 100% stanu artylerii kołowej jaka była na Westerplatte w 1939 r.), pełen przekrój broni maszynowej z wyposażenia Składnicy (wz. 30, wz. 28, wz. 08/15), dwa moździerze, setki oryginalnych fotografii, listy, pamiętniki, dokumenty, plany, mapy i chyba najcenniejszą pamiątkę: zestaw porcelany stołowej (ponad 60 elementów) z Kasyn Oficerskiego i Podoficerskiego na Westerplatte ze śladami wtopionego metalu(!) – pamiątce po bombardowaniu Składnicy 2 września 1939 r. bombami zapalającymi z trzech bombowców Heinkel He-111E z I/KG I.

Tropiąc pamiątki po obronie i żołnierzach Westerplatte, zbierając to co z Wojskową Składnicą Tranzytową związane bezpośrednio lub pośrednio, w końcu Stowrzyszenie trafiło na ofertę sprzedaży Polskiego Fiata 508 Junak III, a więc takiego samego jakim m.in. jeździł mjr Sucharski! W Polsce zachowanych jest zaledwie 40 Junaków w bardzo różnych stanie: od kilku będących w stanie „spod igły”, po wiele takich które dogorywają w szopach walcząc na przegranej pozycji z rdzą, czekając na dobrych ludzi, którzy przywrócą ich do dawnej świetności.

Takim autem jest też Junak, który Stowarzyszenie chce kupić. Sprzedaje go kolekcjoner ze wschodniej części Polski, który zmienił plany w stosunku do tego auta, a i potrzeba pieniędzy na remonty innych jego pojazdów z kolekcji też była argumentem za sprzedażą Junaka. Auto już raz nieomal trafiło w ręce niemieckiego kolekcjonera, ale obecny właściciel Junaka nie chce aby auto wyjechało z Polski, ani żeby ktoś „nawiedzony” przerobił je na „hot roda”, co już zapowiadało mu kilku potencjalnych kupców. Niemiec jednak odgraża się, że tak czy siak ten Junak trafi do niego. W tym właściwym momencie na scenie dramatu pojawilli się ludzie ze Stowarzyszenia.

Junak, który ma szansę trafić zbiorów Stowarzyszenia, ma około 90% oryginalnych części, niektóre sygnowane datą „1932” (w aucie brak tabliczek znamionowych, zostały skradzione jeszcze poprzedniemu właścicielowi). Do Junaka zostanie dołączonych dużo części oryginalnych, które miały być sprzedane oddzielnie. Będzie to „bonus” za to, że auto wzbogaci westerplackie zbiory, które miejmy nadzieję, już wkrótce będą mogły być eksponowane razem pod jednym dachem, może niestety niekoniecznie pod nazwą „Muzeum Westerplatte”*, ale nie zdradzajmy jeszcze faktów...

Każdy kto może w jakikolwiek sposób pomóc Stowarzyszeniu w zakupie zabytkowego auta, a także jego późniejszej renowacji, czy to poprzez nawet najmniejszą wpłatę na konto, czy poprzez zainteresowanie jakiegoś mecenasa, by wsparł akcję Stowarzyszenia, jest bardzo mile widziany. Stowarzyszenie ma już zadeklarowaną od wielu osób i firm łącznie nieco ponad połowę potrzebnej kwoty. A tylko na zakup Junaka potrzebne jest 20 tysięcy złotych (nie wspominając tu o kwocie potrzebnej na jego renowację...). Niby niedużo, ale jednak zebrać taką kwotę nie jest łatwo „na jakiś tam złom” w dzisiejszych czasach, bo kogóż to obchodzą jeszcze niszczejące polskie zabytki i pamiątki po zwykłych polskich żołnierzach? Teraz ważniejsza przecież jest Europa i „budujmy boiska”.**

Cóż, armaty kosztowały Stowarzyszenie dużo więcej, trzeba było pojechać wylicytować je w Finlandii na aukcji sprzętu wojskowego i następnie uzbierać w Polsce worek brakujących pieniędzy na ich wykupienie oraz transport z krainy łosi. A jednak znaleźli się dobrzy ludzie, którzy i pomogli kupić, i sprowadzić i wyremontować je do takiego stanu (a w renowacji tych zabytków szczególne zasługi przypisać trzeba Fundacji Wojskowości Polskiej), że takich Boforsów nie ma na pewno żadne muzeum w Europie. Armaty Stowarzyszenia cieszą oko na większości inscenizacji historycznych w Polsce związanych z Wojną 1939 r. I nikt ich nie odgradza, nie zabrania dotknąć, usiąść na miejscu ładowniczego, pokręcić korbą, zamknąć zamek.

Polskiej Historii trzeba przecież czasem też fizycznie dotknąć, skoro tych, którzy o niej kiedyś opowiadali, jest coraz mniej...

Apel z prośbą o pomoc Stowarzyszeniu w zakupie Junaka wystosował w kieleckich mediach Obrońca Westerplatte mjr Ignacy Skowron: www.tvp.pl/kielce/aktualnosci/kultura/fiat-z-westerplatte/5032469

 ***

Chętni i zainteresowani ratowaniem Polskiej Historii mogą dokonywać wpłat na konto:

Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte

Dzierżążno, Topolowa 13, 83-300

Bank Zachodni WBK S.A. I O. w Katowicach

nr: 12 1090 1186 0000 0001 0545 0169

w tytule przelewu proszę wpisać: Junak

 
 
 
 

UWAGA! Junak jest już w naszych rękach! 

Konsekwencją walki z potencjalnymi kupcami, w tym z Niemiec, jest to że zakup Polskiego Fiata 508/II Junak z 1934 r. kosztował nas dwa razy więcej...

Zbiórka funduszy nie jest zakończona, prosimy o pomoc.

M. Wójtowicz-Podhorski, 04-10-2011


 
Akcji "Junak" patronują m.in.:
Prezydent Kielc Pan Wojciech Lubawski, Portal "Do broni",
Fundacja Polonia Militaris, Fundacja Wojskowości Polskiej,
Stowarzyszenie Przyjaciół 4. Pułku Piechoty z Kielc.
 

 
 
Kontakt ze Stowarzyszeniem:
 
e-mail: wst@westerplatte.org
 
tel. 605 575 875
 
***
strony www:
 
 
 
 

* 31 sierpnia 2009 r. w Mewim Szańcu na Westerplatte z inicjatywy mjr. Ignacego Skowrona (wówczas jeszcze kapitana), jednego z ostatnich dwóch żyjących obecnie Obrońców Westerplatte, został podpisany akt erekcyjny Społecznego Muzeum Wojskowego Składnicy Tranzytowej na Westerplatte (Muzeum Westerplatte), które działa przy Stowarzyszeniu Rekonstrukcji Historycznej WST na W-tte. Akt erekcyjny podpisał mjr Skowron oraz grono kilkudziesięciu zaproszonych osób, w tym weteranów II wojny światowej: żołnierzy AK, NSZ, środowisk patriotycznych, Stowarzyszenia Przyjaciół 4. Pułku Piechoty z Kielc, przedstawicieli Urzędu Miasta Kielce, a nawet specjalnie przybyli w tym celu oficerowie rezerwy armii szwedzkiej. Zdjęcia z uroczystości: polskalokalna.pl/galerie/galeria/gdansk-kpt-skowron-podpisuje-akt-erekcyjny/zdjecie/duze,1101767

** "Społeczne Muzeum WST na Westerplatte" (w skrócie: Muzeum Westerplatte) nie ma nic wspólnego z propagandowym tworem pod nazwą "Muzeum Westerplatte" utworzonym przed kamerami 1 września 2008 r. przez Donalda Tuska, a następnie po cichu zlikwidowanym przez niego i jego ekipę polityczną kilka miesięcy później.

Zobacz galerię zdjęć:

Kopia meldunku mjr. Sucharskiego w zbiorach Muzeum Westerplatte.
Kopia meldunku mjr. Sucharskiego w zbiorach Muzeum Westerplatte. Junak dla Muzeum Westerplatte. Junak dla Muzeum Westerplatte.
Podhorski
O mnie Podhorski

Mariusz Wójtowicz-Podhorski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura